Małgosia Roshi
Małgorzata Jiho Braunek Roshi
Swoją praktykę rozpoczęła u koreańskiego Mistrza zen Dae San Sa Nima w 1979 roku. Od 1983 roku praktykowała również z Genpo Roshim, (spadkobiercą japońskiego Mistrza Maezumi'ego Roshi), który w 1986 roku został jej głównym nauczycielem. Od 1992 roku prowadziła polską sanghę Kanzeon.
W 2003 roku otrzymała od Genpo Roshi'ego Przekaz Dharmy i tytuł Sensei, a w 2011 roku tytuł Roshi - Mistrza Zen. Od swego nauczyciela otrzymała także autoryzację do nauczania metody -Wielki Umysł Wielkie Serce (Big Mind Big Heart).
Czerpała inspiracje z wielu źródeł. Uczyła się od siostry w Dharmie - Genno Roshi oraz mistrza zen - Berniego Tetsugena Roshi, z linii White Plum. Inspirowała się także doświadczeniem i wiedzą nauczycieli i przewodników z niebuddyjskich tradycji duchowych, m.in od Osho i Krishnamurtiego.
Współtworzyła Polską Wspólnotę Pokoju (Zen Peacemakers Order), w ramach której pod przewodnictwem Bernie'go Roshi'ego przez wiele lat współorganizowała Medytacje Oświęcimskie. Pracowała także jako wolontariuszka w warszawskim hospicjum onkologicznym.
Praktykę duchową Małgosia Roshi łączyła z pracą zawodową w filmie i teatrze - była wielką osobowością polskiego ekranu i sceny, i posiadaczką "najpiękniejszego uśmiechu Polski".
Cechą charakterystyczną jej nauczania zen, była całkowita integracja formalnej praktyki i codziennego życia. Prywatnie, na drodze życiowej i buddyjskiej, towarzyszył jej mąż, Andrzej Krajewski / Getsugen Roshi.
***
Ostatnia Mowa Dharmy Roshi Małgosi.
Mistrz Shizan odpowiedział uczniowi, ze nie-wiedzenie jest najbardziej intymną rzeczą. Od przeszło roku ta najbardziej intymna praktyka jest ze mną w każdym momencie. Nie muszę się już starać by o niej pamiętać, owszem, początkowo było zmaganie a czasami szczery bunt kiedy wszystko zmieniało się z chwili na chwile a kolejne plany brały w łeb, lub kiedy odzywały się myśli, że ja muszę wiedzieć! cokolwiek, choćby jak i ile czasu to będzie trwało. Tak nie można żyć! Ale ja przecież i tak nic innego nie robię - właśnie żyję. Przyjmowanie i całkowita akceptacja 'nie wiem' mimo wielu lat praktyki okazuje się więc nie taką prostą rzeczą... lecz kiedy się zdarza, kiedy rzeczywiście akceptuję, że nie wiem, odpuszczam myśli, wyobrażenia, oczekiwania, to znikają lęki i frustracje umysłu, pojawiają się cisza i spokój. Okazuje się, że mamy w sobie tę bezpieczną przestrzeń, i klucz do niej cały czas, i tylko od nas zależy, czy zechcemy z niego skorzystać.
NIE WIEM daje nam siłę i ufność do wszystkiego co się pojawia, jest prawdziwym antidotum na nasze oczekiwania by było inaczej niż jest.
Niech każdy dzień będzie bezkresny jak dzisiejsze niebo, które w swoim błękicie zawiera wszystko, bo nic nie wie.
Jestem z Wami i jestem Wam bardzo wdzięczna za wszystko co dla mnie robicie. Nie mam słów, by wyrazić jak bardzo mnie to porusza.
Mam nadzieję - do zobaczenia wkrótce w zendo!
Wspomnienia o Małgosi Jiho Roshi:
<http://kanzeon.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=138>